Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/553

Ta strona została przepisana.

— Tak ma być — odparł król, otwierając drzwi i szukając oczyma kogoś, komuby mógł zaufać ten rozkaz, to postanowienie.
Najbliżej stał pan de Breteuil; jego przenikliwe oczy odgadły od pierwszego spojrzenia niepokój królowej, zmieszanie króla, upadek nieprzyjaciela.
Król zaledwie przestał mówić głosem przytłumionym do kanclerza państwa, kiedy ten głośno zawołał:
— Aresztować kardynała de Rohan!...
Kardynał de Rohan drgnął. Szepty, dochodzące aż do jego uszu, niepokój wśród dworzan, nagłe przybycie stróżów bezpieczeństwa, zdawały się być złą wróżbą.
Kardynał przeszedł, nie ukłoniwszy się królowej, co niezmiernie uraziło dumę jej. Przed królem skłonił się nisko, przed panem de Breteuil przybrał minę politowania, tak, że panu de Breteuil zemsta wydała się jeszcze nie dosyć sroga.
— Zaprowadzić pana do jego apartamentu, aż do dalszego mego rozporządzenia — rzekł król.
Wokoło panowała najzupełniejsza cisza.
Król pozostał przy królowej, lecz drzwi były otwarte, podczas gdy kardynał oddalał się wzdłuż galerji.
— Czy wiesz, Najjaśniejsza Pani — zapytał, dysząc, król, gdyż z trudnością zapanował nad sobą — że ta cała sprawa wywoła sąd publiczny, skandal, pod którego ciosem padnie honor winnych?...
— Dzięki!... — zawołała królowa, ściskając z wdzięcznością rękę króla — znalazłeś, Najjaśniejszy Panie, środek, który mnie dostatecznie usprawiedliwi.
— Dziękujesz mi, Najjaśniejsza Pani?...
— Z całej duszy!... Postąpiłeś po królewsku, że zaś ja postępowałam jak krolówa, wierzaj mi, Najjaśniejszy Panie!...
— Dobrze!... — odparł król, przejęty radością, — położymy tamę wszystkim podłościom.
Po tych słowach król złożył pocałunek na czole żony i udał się do swoich apartamentów.
— Panie — rzekł kardynał do prowadzącego go oficera — ponieważ zostanę tu cały dzień i dużo będzie niepokoju, czy nie mógłbym zawiadomić moich domowników, że jestem aresztowany?...
— Byleby tylko nikt nie spostrzegł — odparł oficer.