Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/555

Ta strona została przepisana.
XXXVI
PROTOKÓŁ

Zaledwie król powrócił do swego pokoju, zaledwie podpisał rozkaz odstawienia kardynała de Rohan do Bastylji, kiedy zjawił się hrabia Prowancji; wchodząc, dawał panu de Breteuil jakieś znaki, których ten, pomimo najlepszych chęci, nie mógł zrozumieć.
Znaki te właściwie nie odnosiły się do pana de Breteuil, lecz miały zwrócić uwagę króla, który, podpisując rozkaz, patrzył w lustro.
Cel nie był chybiony, król spostrzegł znaki, pożegnał pana de Breteuil i zapytał brata:
— Co znaczyły te porozumienia się z panem de Breteuil?... Ta szybkość ruchów, to zaniepokojenie, nie oznaczające chyba nic złego?...
— Zapewne, ale...
— O! możesz mi mówić, mój bracie — rzekł król, trochę dotknięty.
— Najjaśniejszy Panie, dowiedziałem się właśnie o aresztowaniu kardynała de Rohan.
— Czyż ta wiadomość może wywołać niepokój u ciebie, mój bracie?... Czyż niesłusznie czynię, iż żądam prawdy nawet od możnych?...
— Niesłusznie... bynajmniej, mój bracie, nie chcę tego powiedzieć.
— Byłbym bardzo zdziwiony, hrabio Prowancji, gdybyś przyznawał słuszność człowiekowi, chcącemu ubliżyć honorowi królowej. Mówiłem przed chwilą z królową, jedno jej słowo wystarczyło mi.
— O! Najjaśniejszy Panie, wszak wiesz, że nie oskarżałbym królowej. Wieleż już razy broniłem jej; nie chcę robić wyrzutów, wobec ciebie, bracie mój.