z refektarza, rozeszły się po swoich celach, aby na rozmyślaniach spędzić czas, aż do chwili udania się na spoczynek.
Królowa kazała poprosić do salonu rozmów pannę Andreę de Taverney.
Andrea, okryta białem wełnianem ubraniem, klęczała wówczas przy oknie, a patrząc na księżyc, wyłaniający się z poza rozłożystych lip, budziła w sobie pragnienie do modłów szczerych, namiętnych, które przesyłała Bogu, aby ulżyć swej duszy.
Andrea z własnej przecież woli opuściła dwór; z własnej woli zerwała ze wszystkiem, coby młość jej podtrzymywać mogło.
Dumna będąc, jak Kleopatra, nie mogłaby znieść, aby pan de Charny myślał o innej kobiecie, chociażby kobiety tą była sama królowa.
Nie miała żadnego dowodu, że Charny kocha inną, lecz gdyby miała to przekonanie, zazdrosna Andrea okrutnieby cierpiała.
Nieme rozmyślania nad czystą miłością, uniesienia samotnych marzeń stosowniejsze były dla dziwnego usposobienia Andrei, niż świetne zabawy wersalskie, gdzie schylać się musiała przed rywalkami i ukrywać starannie miłość dla niej tak świętą i tajemną.
Jak wyżej wspomnieliśmy, królowa przybyła do Saint-Denis, gdy Andrea rozmyślała w swej celi klasztornej.
Doniesiono zaraz pannie de Taverney, że królowa przybyła, że przyjmuje ją przełożona i że królowa oświadczyła chęć pomówienia z panną Andreą de Taverney.
Rzecz dziwna! Serce Andrei, upojone miłością, silniej zabiło na wspomnienie Wersalu, wczoraj jeszcze przeklinanego, a droższego w miarę, jak odeń się oddalała; droższy był naraz, jak wszystko, co się oddala, ulatnia, zapomina... droższy nawet od ukochania!
— Królowa — szepnęła Andrea. — Królowa tu, w Saint-Denis!.. Królowa mnie wzywa!...
— Spiesz się, pani — powiedziano.
Spieszyła się rzeczywiście, na ramiona zarzucła płaszcz zakonny, zapięła pasek na luźnej, wełnianej sukni, a nie spojrzawszy nawet w małe lusterko, wyszła za służącą, przysłaną po nią.
Kiedy doszła do chóru, przy salonie ceremonjalnych
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/571
Ta strona została przepisana.