Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/581

Ta strona została przepisana.
XLI
DLACZEGO BARON NABIERAŁ TUSZY

Podczas gdy królowa postanowiła w Saint-Denis o losie panny Taverney, Filip zrozpaczony przez to, czego się tylko co dowiedział, przygotowywał się do odjazdu. Nie chciał bowiem być świadkiem nieuniknionej niesławy królowej, jedynej ubóstwianej przezeń kobiety.
Nigdy też nie pilnował tak, jak dziś, aby mu jak najprędzej osiodłano konie, nabito broń i spakowano w kufrze to, co było mu najniezbędniej potrzebne, a kiedy wszystko skończył, kazał uprzedzić ojca swego, pana de Taverney, że pragnie z nim pomówić.
Staruszek wracał właśnie z Wersalu, drepcząc cienkiemi nogami, na których opierał się dobrze zaokrąglony brzuszek.
Baron od kilku miesięcy nabierał tuszy, czemu zawdzięczał i dumę, łatwą do zrozumienia, gdy pomyśleć, że otyłość jest dowodem wewnętrznego zadowolenia. Zadowolenie pana de Taverney rozmaicie może być tłumaczone.
Baron z pałacu powracał wesoły. Wieczorem jeszcze dnia poprzedniego doniesiono mu o skandalu, który zdarzył się na dworze. Zmieniał uśmiechy i poglądy stosownie do tego, z kim miał do czynienia, a wszystkich burzył, gdyż miał zawsze na pogotowiu cały szereg złośliwości i ploteczek. Dowiedział się sporo nowego, więc też powracał zadowolony.
Kiedy mu powiedziano, że syn z nim pomówić pragnie, sam, nie czekając na Filipa, poszedł, aby zobaczyć się z podróżnikiem.
Filip był mocno zdziwiony, gdy usłyszał wesoło wymówione słowa barona: