Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/583

Ta strona została przepisana.

czam ci, że nie rozumiem ani słowa z tego, co zaszczyt miałem usłyszeć z ust twoich.
— A gdzie ukryjesz swe konie? — zagadnął więc baron, nie odpowiadając na pytanie i dokąd właściwie zamierzasz niby pojechać?
— Udaję się do Toverney Maison-Rouge.
— Dobrze, bardzo dobrze... udajesz się niby to do Maison-Rouge... nikt tego nie dociecze... Bądź jednakże ostrożny... dużo jest oczu, zwróconych na was oboje.
— Na was oboje?
— Ona gwałtowna — podchwycił staruszek — gorączkowość jej zły może wziąć obrót; bądź ostrożny, bądź od niej rozsądniejszy.
— Cóż to? — zawołała Filip rozgniewany — zdaje mi się, że pan kosztem moim wynajdujesz sobie zabawkę, doprawdy, niebardzo to łaskawie skoro jestem tak zmartwiony i rozdrażniony, że narażasz mnie pan na zapomnienie o przynależnym ci szacunku.
— O! zwalniam cię od szacunku, jesteś dosyć dojrzały, aby wiedzieć, na czem dla nas polega korzyść, i tem samem wyrównywasz już dług szacunku. Powiedz mi lepiej, pod jakim adresem przesłać ci mam wiadomość o ważniejszych wypadkach?
— Będę w Taverney-Maison-Rouge — odparł Filip w przekonaniu, że staruszek odzyskuje rozum.
— O! dobry adres... w Taverney... osiemdziesiąt mil! Czy sądzisz, że, gdy zajdzie potrzeba uprzedzenia cię lub przesłania ci dobrej rady, zabijać będę ludzi i konie, posyłając na chybił trafił? Daj mi jakiś adres o jaki kwadrans stąd, przecie nie brak ci pomysłów! Jeżeli ktoś dla miłostek czyni to, co ty, jest człowiekiem, bogatym w środki i pomysły!
— Miłostki? Pomysły? ależ bawimy się w zagadki, a pan chowa rozwiązanie dla siebie.
— Nie znam osoby, któraby umiała dochowywać tak tajemnicy, jak ty — zawołał ojciec z wyrzutem. Zdawałoby się, że obawiasz się zdrady nawet z mojej strony! to śmieszne! Dobrze, dobrze, zachowaj swe tajemnice dla siebie, zachowaj tajemnicę, żeś wynajął domek nadzorcy...
— Ja wynająłem domek nadzorcy?