Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/587

Ta strona została przepisana.

ponieważ będę musiała wejść do salonu i wysłuchać prośby pana de Charny...
— Nie żartujesz, siostrzyczko?
— O! zaraz muszę się udać do swego pokoju, ażeby się przebrać. Królowa ułożyła wszystko tak prędko, że mam pośpieszyć ze zdjęciem szat zakonnych i ubrać się w strój narzeczonej.
Raz jeszcze ucałowawszy brata, Andrea wybiegła wesoło i znikła na schodach, prowadzących do jej pokoju.
Filip słuchał przy drzwiach salonu, gdzie znajdował się Charny. Olivier poważnie przebył przestrzeń od drzwi do krzesła, a teraz myślał nad czemś i niecierpliwił się. W tej chwili wszedł baron de Taverney, skłonił się Olivierowi z wyszukaną grzecznością i przemówił:
— Czemu zawdzięczać mam zaszczyt niespodziewanych odwiedzin pańskich, panie hrabio?
— W ważnej sprawie przybywam, raczy mi pan wybaczyć, że nie towarzyszy mi mój wuj, dowódca wojsk, pan de Suffren.
— Ależ wybaczam, wybaczam, panie de Charny — odparł baron.
— Należałoby mi przybyć z wujem, aby wyłuszczyć prośbę, którą chcę panu przedstawić.
— Prośbę? — zapytał baron.
— Mam zaszczyt prosić pana o rękę córki pańskiej, panny Andrey de Taverney — wyrzekł Charny, starając się ukryć wzruszenie.
Baron podskoczył. Oczy jego zdawały się pożerać każdy wyraz, wymówiony przez pana de Charny.
— Oho — pomyślał baron — Filip nabrał takiego znaczenia, że jeden rywal już korzystać pragnie i stara się o jego siostrę.
Głośno zaś i z uśmiechem wyrzekł:
— Oświadczyny pańskie niezmiernie nam pochlebiają, dlatego też pragnę, aby pan stanowczą otrzymał odpowiedź i zaraz poślę zawiadomić moją córkę.
— Panie baronie — odparł Charny — zdaje mi się, że to zbyteczne: Królowa raczyła mówić z panną de Taverney, a odpowiedź jej była przychylna.
— A! — zauważył baron zachwycony — królowa...
— Królowa — dokończył Charny — sama raczyła udać się do Saint-Denis.