— Będziesz pani mówiła? — zapytała.
— Nie mam nic do powiedzenia, chyba tylko Najjaśniejszej Pani.
— Czyż nie mówisz pani do mnie?
— Wasza Królewska Mość nie jest sama.
— A, tak! — zawołała królowa — chcesz pani mówić w cztery oczy; obawiasz się skandalu wywołanego wyznaniem publicznem, a sama wywołałaś skandal podejrzeniami.
Joanna wyprostowała się i rzekła:
— Nie mówmy lepiej o tem, wszystko, co robiłam, to było dla dobra Najjaśniejszej Pani.
— O! to zuchwalstwo!
— Wytrwale znoszę obrazy od mej królowej — rzekła Joanna spokojnie.
— Dziś jeszcze nocować pani będziesz w Bastylji, hrabino de la Motte.
Królowa, nie posiadając się z gniewu, wstała i przeszła do sąsiedniego pokoju, mocno drzwiami trzasnąwszy.
— Skoro zwyciężyłam smoka, zniszczę i żmiję — rzekła sobie w duchu.
— Wiem teraz, co myśli królowa — rzekła Joanna — i zdaje mi się, że wygrana po mojej jest stronie.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/596
Ta strona została przepisana.