Ta strona została przepisana.
wybuchów rozpaczy widniejącej na twarzy Beausire’a a opierając lufy na piersiach Beausire‘a, rzekli.
— Nie oddamy ci tej kobiety... nawet za sto tysięcy talarów. Pan de Rohan zapłaci za nią pięćset tysięcy liwrów, królowa nawet miljon.
— Naprzód — zawołał stanowczy. — Musisz tu mieć jakiś powóz lub brykę, każ pan zaprząc dla pani. W drodze udamy, że nie widzimy, pan zeskoczysz, a my po godzinie dopiero zauważymy pańską nieobecność. Cóż, dobrze tak?
Beausire odparł:
— Pójdę tam, gdzie ona. Póki życia starczy, nie opuszczę jej.
— A i później nie — dodała Oliwja, przejęta najokropniejszym strachem.
Po kwadransie powóz Beausire‘a wyjechał z domu a w nim dwoje uwięzionych i dwaj agenci.