Kiedy pan de Crosne tak rozprawiał z panem Caglioetro, zjawił się w Bastylji, w imieniu króla, pan de Breteuil, aby badać pana de Rohan.
Widzenie się tych dwóch wrogów mogło być burzliwe. Panu de Breteuil nie obca była duma pana de Rohan. Pan de Rohan odmówił odpowiedzi. Kanclerz państwa nalegał, lecz pan de Rohan oświadczył, że zdaje się na sąd parlamentarny i sędziów.
Pan de Breteuil ustąpić musiał, przed stanowczem oświadczeniem oskarżonego.
Sprowadzić kazał panią de la Motte, zajętą układaniem swych pamiętników; usłuchała natychmiast.
Pan de Breteuil w krótkich wyrazach objaśnił jej położenie, które sama znała najlepiej.
Odpowiedziała, że ma dowody swej niewinności, ze dostarczy ich, kiedy zajdzie tego potrzeba.
Pan de Breteuil zauważył, że to nader ważne.
Joanna opowiedziała całą bajkę, którą wymyśliła; był to cały ciąg najróżnorodniejszych insynuacyj i zapewnień, że owe dwa fałszowane pokwitowania pochodzą niewiadomo skąd.
I ona oświadczyła, że skoro parlament znajmuje się tą sprawą, powie prawdę tylko w obecności kardynała i na skutek jego obwinień.
Wtedy oznajmił jej pan de Breteuil, że kardynał całą winę na nią zwala.
— Wszystko? — zapytała Joanna — nawet kradzież?
— Nawet kradzież.
— Każ pan powiedzieć kardynałów. — rzekła Joan-
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/616
Ta strona została przepisana.
XLVIII
BADANIA