Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/617

Ta strona została przepisana.

na że radzę mu porzucić dotychczasowy, a niekorzystny sposób obrony.
Na tem skończyło się, lecz pan Breteuil nie był zadowolony; żądał kilku jeszcze szczegółów.
Panu de Breteuil potrzeba było wyjaśnień do owych protokółów, zebranych przez hrabiego Prowancji, które stały się powodem szmeru ogólnego.
Kanclerz państwa był człowiekiem sprytnym; wiedział, jak postępować należy z kobietą, i przyrzekł pani de la Motte Bóg wie co, aby wskazała kogoś winnego.
— Oskarż pani kogo, a sama się oswobodzisz — odparł niewzruszony Breteuil.
Lecz hrabina pogrążyła się w rozważne milczenie, przez co pierwsze widzenie się kanclerza państwa z hrabiną żadnego nie osiągnęło skutku.
Nagle rozeszły się pogłoski, że znaleziono dowody: sprzedano brylanty w Anglji, gdzie urzędnicy pana de Vergames przytrzymali pana de Villette.
Pierwszy atak, który Joanna znieść musiała, był okropny.
Skonfrontowano Joannę z panem Réteau de Villette, którego uważała za wiernego wspólnika; jakże wielkiem było jej zdziwienie, gdy usłyszała, że Réteau przyznaje się do fałszerstwa podpisów królowej, jubilerów i do sfałszowania pokwitowań!
Zapytany, dlaczego popełnił takie przestępstwo, odparł, że zadość uczynił prośbie pani de la Motte.
Ona, choć wystraszona, broniła się i przeczyła; wściekłą była jak lwica; twierdziła, że nie widziała nigdy, nie znała wcale pana Réteau de Villette.
Lecz znów spadły na nią dwa gromy, dwa przygnębiające zeznania.
Pierwszym świadkiem był właściciel dorożki, znaleziony przez pana de Crosne, który oświadczył, że dnia tego i tego, o takiej godzinie, oznaczonej poprzednio przez pana de Villette, wiózł damę w takim stroju na ulicę Montmatre.
Damą, otaczającą się taką tajemnicą, mogła być tylko pani de la Motte, mieszkająca na ulicy Saint-Claude.
A jakże zaprzeczyć można znajomości z panem de Villette, kiedy świadek zeznał, że widział go, siedzącego