Odnalezienie prawdy stawało się prawie niemożliwem, dzięki zagmatwaniu sprawy przez Joannę.
Joanna nie mogła zdecydować się na uchodzenie za zwyczajną złodziejkę, choć dowiodły tego świadectwa osób, godnych wiary, oznajmiając o skradzeniu przez nią brylantów.
Perswadowała sama sobie, że hałas, sprawiony skandalem wersalskim, doskonale ukryje jej przestępstwo, a jeżeli nawet skazana będzie hrabina de la Motte, wyrok najbardziej dotknie królowę.
Lecz kalkulacja zawiodła ją.
Ponieważ królowa poddała się podwójnemu procesowi, a kardynał zgodził się na badania śledcze, sądy i hałasy, spadła z Joanny aureola niewinności, jaką sobie, dzięki swemu milczeniu, wytworzyła.
Wszystkie prawie zdarzenia wydawały się nieprawdopodobne wszystkie wyjaśnienia były wyczerpane.
Joanna spostrzegła, że nie wywarła należytego wrażenia na sędziach.
na sędziach.
W ciszy swego pokoju rozmyślała Joanna o swoich siłach i widokach.
Joanna sądząc z tego, co mówił pan Berteuil, uznała za słuszne, aby oszczędzać królowę, a bezlitośnie obwiniać kardynała.
Co zaś dotyczyło kardynała, członka możnej rodziny, samej sądzącej sprawy ogólne, duchownego, zaopatrzonego w mnóstwo sposobów radzenia sobie, Joanna uznała za potrzebne wyznać prawdę, wyjawić intrygi dworskie i takich narobić awantur, aby zamieszanie śmiertelne dotknęło głowy koronowane.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/620
Ta strona została przepisana.
XLIX
UPADEK OSTATNIEJ NADZIEI