Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/635

Ta strona została przepisana.

już wcale niepotrzebnej z takimi obwinionymi, ponieważ i przed wydaniem wyroku miano jedynie na celu wymożenie na obwinionych przyznania się do winy. Nie dawano też im chwili spokoju, prowadząc z jednego śledztwa na drugie.
Zazwyczaj dla więźniów wnoszono do sali badan krzesła niskie, przeznaczone do tego tylko użytku i skalane już zetknięciem się z wieloma skazańcami, którzy wprost stąd wysyłani bywali na galery. Ten sam los spotkał fałszerza Villette, który z oczyma pełnemi łez prosił o łaskę i przebaczenie.
Wyznał wszystkie winy, potwierdził wszystkie zarzuty, jakie mu czyniono i dodał, że był wspólnikiem Joanny de la Motte. Sądził jednak, że skrucha jego i wyrzuty sumienia powinny być okolicznościami łagodzącemi i wzruszyć powinny sędziów.
Osobistość ta nie interesowała nikogo z publiczności, obecnej przy sprawie, domyślano się w nim hultaja, to też płaczącego i narzekającego na swój los odesłano go zaraz do celi w więzieniu Conciergerie.
Po nim wprowadzono na salę panią de la Motte w towarzystwie pisarza sądowego.
Ukazanie się jej sprawiło pewne wrażenie, wskutek oryginalności ubrania.
Miała na sobie biały płaszcz batystowy, takież nakrycie głowy, bez najmniejszych ozdób, twarz, osłoniętą rodzajem gazy i włosy bez pudru.
Na wstępie zaraz przyszło jej znosić upokorzenia, wprowadzono ją bowiem tylnemi schodami, jak zwykłych przestępców.
Podniesiona temperatura sali, szept rozmów i tysiące głów, zwróconych w jej stronę, zmieszały ją na chwilę, oczy jej pewien czas nerwowo drgały, jakby przywyknąć nie mogły do tego widoku.
Wtedy obecny w sali pisarz sądowy wziął ją za rękę i wprowadził w sam środek półkola, które wyglądało jak miejsce ścięć na rusztowaniu.
Zobaczywszy hańbiące krzesło, przeznaczone dla niej, dumnej z nazwiska Walezjuszki i dzierżącej jeszcze niedawno w swoich rękach los królowej Francji, Joanna de la Motte zbladła; rzuciła zajadłe spojrzenie naokoło siebie, sądząc, iż tem przestraszy sędziów, ale, widząc wszę-