W tej oto sali od czasu swego zamknięcia w więzieniu Conciergerie spędzała pani de la Motte swój czas w towarzystwie dozorcy, jego żony i syna.
Jak powiedzieliśmy powyżej, pani de la Motte należała do rzędu tych kobiet, które mogą się podobać, gdy chcą.
Rodzina dozorcy polubiła ją w krótkim czasie, bo chytra kobieta, chcąc wykazać swą niewinność, utrzymywała, że nadejdzie chwila, kiedy miejsce jej w więzieniu zajmie królowa i jak się nad nią teraz litują, litować się będą nad dolą królowej.
Dla wynagrodzenia im uprzejmej gościnności, jak sama mówiła, zapomniała o swem usposobieniu melancholijnem, o strapieniu, które ją ciągle dręczyła, i starała się być bezustannie w dobrym humorze.
W dniu, kiedy śledztwo sądowe zostało zamknięte i Joanna powróciła do nich, znalazła ich w zmienionem usposobieniu. Widać było z ich uwag, że krępowani są jej obecnością.
Najmniejsza drobnostka zdołała przestraszać chytrą kobietę, jak znów z byle czego budowała zamki na lodzie. Napróżno usiławała wydostać prawdę od pani Herbert, ktróa wraz z całą swą rodziną zbywała ją półsłówkami.
Dnia tego Joanna zauważyła siedzącego przy kominku księdza, dawnego przyjaciela domu pani Herbert. Był to dawniejszy sekretarz plenipotenta hrabiego Prowancji. Człowiek obyczajów prostych, w miarę roztropny, znał swoją wartość; od pewnego czasu, nie bacząc na dawniejszą zażyłość, rzadziej bywał w domu pani Herbert i, dopiero po przybyciu Joanny, niezmordowanie starał się o to, aby być tak częstym gościem, jak dawniej. Oprócz niego w pokoju siedziało jeszcze kilku mężczyzn, wyższych urzędników sądowych. Osobistość pani de la Motte zwracała na siebie powszechną uwagę. Widząc ogólne zainteresowanie, pierwsza wszczęła wesołą rozmowę:
— Jestem przekonana, iż tam na górze toczą się daleko żywsze rozprawy.
Cicha odpowiedź klucznika potwierdziła jedynie jej zapytanie.
— Co? na górze! — zapytał ksiądz, udając, że o niczem nie wie.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/639
Ta strona została przepisana.