otworzę tę szafę, następnie kratę i wnet znaleźć się będę mogła na pustem wybrzeżu.
Chwila ocalenia nadchodzi; wraz ze swobodą odzyskam inne bogactwa, będę miał sposobność odpłacić za wszystkie nieszczęścia, które mi wyrządzono.
I nagle rzuciła się ku szafie, wyjęła klucz i zbliżała się do kraty.
Pobudzona jej wyobraźnia przedstawiła w jej oczach jakąś postać w mundurze.
— Jakiś człowiek jest tam — wyrzekła — być może, że to ksiądz, który wyczekuje mojej ucieczki i chce mi zapewne udzielić swojej pomocy. A gdyby to miała być zasadzka, gdybym zeszedłszy na dół, schwytana została na gorącym uczynku! Chęć ucieczki byłaby przyznaniem się do winy. Kto szuka zbawienia w ucieczce, ucieka przed własnem sumieniem. Kto unika zetknięcia się ze sprawiedliwością, nie może być niewinny. Z zresztą skąd przybywa ten człowiek! Zdaje się, że widziałam go kiedyś u księcia Prowancji. Któż mi może dać dostateczną rękojmię, że nie jest to zbir, nasłany przez królową lub przez rodzinę Rohanów. Drogoby zapłacono za każdy krok fałszywy z mej strony. Czyż nie będzie nierozwagą, gdy postaram się opuścić więzienie na kilka godzin przed wydaniem wyroku! Czy, jeżeli mnie chciano ocalić prawdziwie, nie można było tego wcześniej uczynić? Boże mój! Kto wie, czy nowina o uwolnieniu mnie przez sędziów nie doszła do uszu mych nieprzyjaciół? A może chcianoby wraz z tą wieścią zawiadomić królowę o mojej ucieczce, która byłaby nieomylnym dowodem mej winy. Nie, pozostaję!
Następnie zaś siadłszy na fotelu zdaleka i wciąż udając, że śpi, przyglądała się cieniowi człowieka, który czatował, aż nareszcie, zmęczony z pierwszym blaskiem świtu oddalił się.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/643
Ta strona została przepisana.