Francję. Zapewne chodzi królowej o to, aby się jej jak najprędzej pozbyć.
Uspokojona temi miłemi myślami, Joanna leciała raczej, aniżeli szła za dozorcą, który małemi schodkami wprowadził ją do sali posłuchań.
Lecz, zamiast się tu zatrzymać, zwrócił się w stronę małych drzwiczek na prawo.
— Dokąd mnie pan prowadzisz?... zapytała.
— Chodźże, pani — odrzekł dozorca — tam panią oczekuje pan Doillot.
To mówiąc, poszedł dalej i pociągnął za sobą uwięzioną, która usłyszała łoskot zamykających się za nią drzwi żelaznych. Zdziwienie Joanny nie miało granic, zalegające ciemności nie dozwoliły jej rozróżnić żadnego przedmiotu, z ust jej nie mogło wyjść zapytanie, strach odbierał jej mowę. Postąpiła jeszcze kilka kroków i znów się zatrzymała. Wdzierające się do wnętrza celi niebieskawe światło czyniło z tej ciemnicy prawdziwy grób.
Przez stare, zakratowane okienko nieoczyszczane nigdy z kurzu i zarośnięte pajęczyną, przedostawały się od czasu do czasu bladawe promienie, odbicie ich padało na ściany. Joanna poczuła przebiegające dreszcze, wilgoć lochu przejmowała ją zimnem, w dziwnym wyrazie oczu dozorcy domyślała się czegoś strasznego.
Dotychczas jednak nie widziała nikogo oprócz tego człowieka, on jeden wraz z uwięzioną zajmowali wnętrze lochu, zzieleniałego od wody, przedostającej się przez wybite okna, spleśniałego od powietrza, które nigdy nie było ogrzane promieniami słonecznemi.
— Panie — wyrzekła, głosem ponurym, który sytuację tę uczynił jeszcze straszniejszą — co to ma znaczyć, że oprócz nas dwojga nikogo tu więcej niema. Gdzie jest pan Doillot, którego obecność pan mi zapowiedział.
Dozorca ani słowa nie odpowiedział, obejrzał się tylko, czy drzwi, przez które weszli, są dobrze zamknięte.
Każdy jego ruch Joanna śledziła ze wzrastającem zdumieniem. Przyszło jej do głowy, że może ma do czynienia z dozorcą, tylokrotnie opisywanym w romansach, zakochanym w uwięzionej, który wzamian za miłość ku sobie, ofiaruje jej wolność i swobodę.
Prosto podeszła do dozorcy i, kokietując go oczyma, spytała:
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/654
Ta strona została przepisana.