— Zapomniałem już o wszystkiem.
— Ale my nie zapomnimy. Racz nam powiedzieć nazwisko swoje.
— Jakto?... moje nazwisko?
— Drugi raz już pytam pana! Spodziewam się, iż m zechcesz pan darować nam luidora?
— O! jeżeli tak, to ustępuję: jestem hrabia de Charny, — i jak to pani zauważyła już, oficer w marynarce królewskiej.
— Charny! — powtórzyła starsza dama — dobrze, nie zapomnę.
— Jerzy Charny — dodał oficer.
— Jerzy! — szepnęła młodsza z dam.
— A gdzie pan mieszka?
— W hotelu des Princes, przy ulicy Richelieu.
W tej chwili fiakr stanął.
Starsza z pań otworzyła sama drzwiczki i jednym skokiem znalazła się na ziemi, podając rękę towarzyszce.
— Nie zostawię pań samych — zawołał młody człowiek chcąc wysiąść także, na placu Broni pośród nocy.
— Nie waż się pan ruszać z miejsca — zawołały obydwie. Zostań pan do końca człowiekiem dobrze wychowanym i dyskretnym... Dziękujemy panu, panie de Charny, dziękujemy serdecznie, a ponieważ jesteś, jak to już mówiłam, dobrze wychowanym i dyskretnym, nie wymagamy nawet słowa honoru...
— Na co słowo honoru?
— Że zatrzaśniesz drzwiczki powozu, każesz zawrócić do Paryża, i nie obejrzysz się nawet za nami; wszak prawda, panie de Charny?
— Święta prawda, szanowana pani, nie trzeba na to mego słowa. Przyjacielu! zawracaj do Paryża!
Gdy fiakr zniknął w ciemności, młode kobiety udały się w stronę zamku królewskiego.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/66
Ta strona została przepisana.