Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/662

Ta strona została przepisana.

Więcej mówić nie mogła, gdyż komisarz w towarzystwie dwóch agentów wpadł na szafot, zakneblował jej usta i w takim stanie oddał ją w ręce oprawców, z których jeden znów zdołał schwycić rozpalone żelazo.
Ale Joanna, korzystając z tego, iż kat tylko jedną ręką mógł przytrzymać ją za głowę, odwróciła się ku niemu z piekielnym uśmiechem, podstawiła mu pod rozpalone żelazo gołą pierś, przeszywając go wyzywającym wzrokiem.
Nieszczęście chciało, że straszne narzędzie, przesuwając się koło szyi, opadło na prawą pierś i, wydawszy syk świszczący, wypaliło ciało.
Szalony ból, pomimo zakneblowania, wyrwał z ust nieszczęśliwej taki okrzyk z doznanych cierpień, że z pewnością żadna pierś ludzka nie mogłaby wydobyć z siebie takiego dźwięku.
Nadmiar cierpień zwalił Joannę z nóg; z ust nie wydobył się już żaden dźwięk, żaden dreszcz nie przebiegł więcej jej ciała. Tym razem rzeczywiście zemdlała.
Kat wziął ją na ramiona i począł schodzić po schodkach, stawiając kroki niepewne.
Tłum przypatrywał się całej tej scenie w niemem zdumieniu i nie opuścił swych miejsc, dopóki nie zobaczył, że wrota, przez które Joanna została uprowadzona, zamknęły się za nią; spodziewano się jakiegoś epilogu z tej sceny dramatycznej, którą urządził parlament.
Policja od pierwszej chwili, tak baczną zwracała na wszystko uwagę, że nierozsądnie byłoby sprzeciwiać się jej w czemkolwiek.
Jeżeli gdzie niegdzie odzywały się głosy niechętne, to w sposób umiarkowany.
Niezadługo zupełna cisza zaległa opustoszały plac; na przeciwnym końcu mostu zatrzymało się tylko dwóch mężczyzn, którzy prowadzili ze sobą następującą rozmowę:
— Jak sądzisz, Maksymiljanie, czy osoba, napiętnowana przez kata, była istotnie panią de la Motte?
— Tak mówią, lecz ja wątpię — odrzekł wyższy z rozmawiających.
— Czyż pan tak sądzisz? — dodał drugi, o wyglądzie nie wzbudzającym zaufania, z oczyma podobnemi do sowich i włosami krótko przystrzyżonemi. — Poplecznicy