tych tyranów mogli oszczędzić swoją wspólniczkę. Ażeby zrzucić winę z Marji-Antoniny; wyszukali jakąś pannę Oliwję, która przyznała się, iż jest osobą niezbyt moralnego prowadzenia się; mogli także wynaleźć jakąś panią de la Motte, która potwierdziła zarzut, iż jest fałszerką. Na to mi pan odpowiesz, że wypalono hańbiące piętno? jestto taka sama komedja, jak wiele innych, tylko więcej kosztuje. Zapłacono ofierze i katowi, oto i wszystko.
Towarzysz słuchał go, kiwając głową. Od czasu do czasu uśmiech zawitał na jego ustach, z których jednak ani słowa nie wyszło.
— Cóż mi pan na to odpowie? — zapytał młody człowiek o fizjonomji odrażającej. — Nie podziela pan moich poglądów w tym względzie?
— Ja — odezwał się ten, którego Maksymiljanem zwano — nie mogę się w tym względzie pogodzić z panem.
— Ha! w takim razie postąpisz pan tak, jak zrobi wielu gapiów; utrzymywać będą, iż widzieli na własne oczy, jak piętnowano panią de la Motte. Nie mogę zrozumieć, jak można być tak niekonsekwentny. Przed chwilą twierdziłeś pan, że to napewno nie była pani de la Motte.
— Ja i obecnie jestem tego zdania, jednakże nie wierzę w to, aby skazana była jedna z osób, o których pan wspominasz.
— W takim razie, kim była osoba zhańbiona, jeżeli to nie pani de la Motte?
— Królowa — odparł młody człowiek, ze złośliwym uśmiechem, który nigdy z ust jego nie schodził.
Drugi, zanosząc się odśmiechu, jął klaskać w dłonie.
— Do widzenia, Robespierze — po chwili wyrzekł.
— Do widzenia, Maracie — odpowiedział pierwszy.
To mówiąc, rozeszli się.
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/663
Ta strona została przepisana.