Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Nie zaręczam, Najjaśniejszy Panie, czy śpi, lecz wiem, że się w łóżku znajduje.
— Tak utrzymujesz?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
Król nie mógł się dłużej pohamować, pchnął drzwi i wpadł do pokoju żony.
W sypialni królowej, noc panowała zupełna; okiennice, firanki i story — zapuszczone hermetycznie, nie dopuszczały światła. Lampa nocna, ustawiona w kącie pokoju, nie rozjaśniała alkowy pogrążonej w ciemnościach, a szerokie firanki z białego jedwabiu, haftowane w złote lilje, spadały w fałdach malowniczych na rozrzuconą pościel.
Król przystąpił szybko do łóżka.
— O, pani Misery, jakżesz hałasujesz, obudziłaś mnie... wymówiła królowa.
Król osłupiał.
— To nie pani Misery — wyszeptał.
— Co widzę! to ty, Najjaśniejszy Panie — dodała Marja-Antonina, unosząc się na łóżku.
— Dzień dobry, królowo, — wycedził Ludwik XVI przez zęby.
— Czemuż zawdzięczam te odwiedziny, Najjaśniejszy Panie? zapytała królowa. — Pani Misery! pani Misery! otwórz okno co prędzej.
Pokojowe przybiegły i, według zwyczaju wprowadzonego przez królowę, pootwierały okna i drzwi.
Świeże powietrze, którem Marja-Antonina lubiła oddychać po przebudzeniu się, napływało obficie.
— Smacznie zasypiałaś Wasza Królewska Mość — rzekł król, siadając obok łóżka i badawczo spoglądając dokoła.
— Czytałam długo, i gdybyś mnie był nie obudził, Najjaśnieszy Panie, spałabym jeszcze.
— Dlaczego nie przyjęłaś wczoraj?...
— Kogo nie przyjęłam?... twojego brata, hrabiego Prowancji? przerwała królowa, uprzedzając podejrzenia męża.
— Tak właśnie, mego brata; pragnął cię powitać i nie chciano go wpuścić.
— Cóż z tego?
— Powiedzano, że cię niema.