Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/84

Ta strona została przepisana.

posiadasz wzniosłe popędy, ale za mało trochę rozwag wina to gorącości uczuć, jaką się odznaczasz.
— Dziękuję, Najjaśniejszy Panie — odparła ironicznie królowa.
— Nie posądzałem cię — kończył król — o płochość i brak godności; obraził mnie wyjazd twój i pozory awanturnicze, nieodpowiednie majestatowi królowej... Robiąc dobrze drugim, zaszkodziłaś sobie. Powiadasz mi teraz, iż mam obowiązek wynagrodzenia kogoś, że powinienem zabezpieczyć byt komuś z rodziny królewskiej? Jestem gotow to uczynić; opowiedz mi tylko te niedole, a pośpieszę im z pomocą.
— Nazwisko de Valois, Najjaśniejszy Panie, nie musi ci być obce?.
— A! — zawołał Ludwik XVI, wybuchając śmiechem — już wiem co cię zajmuje. Pani de Valois, wszak prawda? hrabina de... Czekajno...
— De la Motte.
— Właśnie, de la Motte; jej mąż jest żandarmem?
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— A! — zawołał Ludwik XVI, wybuchając śmiechem — nie obraża, ona to porusza niebo i ziemię; ona napastuje ministrów, zaczepia ciotki moje, mnie samego zasypuje prośbami, przedstawieniami i dokumentami genealogicznemui.
— Dowodzi to, że napróżno dotąd kołatała o prawa swoje.
— Nie przeczę temu bynajmniej.
— Powiedz mi, czy ona jest, czy nie jest panią de Valois?...
— Sądzę, że jest.
— A więc jej należy się pensja, a pułk mężowi, słowem stanowisko odpowiednie urodzeniu.
— Powoli, powoli, bo za wiele wymagasz. Valois potrafi bez twej pomocy skubać mnie porządnie. Mądry to ptaszek!... Chcesz wyjednać pensję dla niej!... A czy wiesz, ile tegoroczna zima pochłonęła osobistych moich funduszów?... Żądasz pułku dla żandarma, spekulującego na małżeństwie z panną de Valois?... Nie mam już niestety pułków do rozdawania, nawet tym, którzy za nie płacą, lub zasługują na nie rzeczywiście.