słowo!... panie de Taverney, co najmniej... jestem, jak widzisz, egoistą.
Powiedziawszy to, hrabia d‘Artois ucałował wesoło rękę królowej, ukłonił się Andrei z uprzejmością i szacunkiem widoczniejszym, niż go innym kobietom okazywał — i wyszedł.
— Przepyszna pogoda!... — zawołała radośnie królowa. — Pani Misery, do jutra lód stopnieje, muszę mieć sanki natychmiast.
Pierwsza pokojowa wyszła dla spełnienia rozkazu.
— Czekoladę dla mnie — dodała królowa.
— Najjaśniejsza Pani wyjedzie bez śniadania?... — rzekła pani Misery. — Wczoraj kolacji nie jadła!...
— Mylisz się, dobra moja Misery, byłyśmy wczoraj na kolacji, niech ci powie panna de Taverney.
— I to na doskonałej — odpowiedziała Andrea.
— Nie przeszkadza to jednak, abym wypiła czekoladę — dodała królowa. — Prędzej, prędzej kochana Misery, podnieca mnie to śliczne słońce: z pewnością będzie pełno osób na stawie Szwajcarskim.
— Czy Wasza Królewska Mość ma zamiar użyć przejażdżki na łyżwach?... — zapytał Filip.
— O!... śmiesznie ci się przedstawimy z pewnością, panie amerykaninie, który przebywałeś niezmierzone jeziora...
— Najjaśniejsza Pani — odparł Filip, — tutaj igra się z mrozem i przestrzenią; tam, umiera się od tego.
— Otóż i moja czekolada; Andreo, napijesz się przecież także.
Andrea ukłoniła się, zarumieniona z radości.
— Widzisz, panie de Taverney, że nie zmieniłam się wcale, nienawidzę, jak dawniej, etykiety. Czy przypominasz sobie dawne czasy, panie Filipie, czy pan nie zmieniłeś się także?...
Słowa te wstrząsnęły sercem młodzieńca.
— Nie, Najjaśniejsza Pani — odpowiedział — nie zmieniłem się, sercem przynajmniej.
— Zatem, skoro zachowałeś serce, które było tak dobre, dziękujemy ci po swojemu: pani Misery, podaj pani filiżankę dla pana de Taverney.
— Najjaśniejsza Pani! — zawołał wzruszony Filip. —
Strona:PL Dumas - Naszyjnik Królowej.djvu/94
Ta strona została przepisana.