— Ta kobieta, Lucjuszu...
— Mów... czekam.
— Ta kobieta...
— Cóż więc, ta kobieta?
— Ta kobieta nazywa się Poppea?
— Mylisz się — odpowiedział lodowatym głosem Neron — ta kobieta nazywa się Lokusta...
Neron wstał i udał się za wyzwoleńcem.
Po przebyciu kilku zakrętów tajnemi korytarzami, znanemi tylko cezarowi i jego najzaufańszym niewolnikom, weszli do małej izby bez okien. Światło i powietrze przenikało do niej; z góry otworem, który jednak był głównie przeznaczony do usuwania wyziewów, unoszących się z pieców spiżowych, w tej chwili zimnych, ale napełnionych węglami, które rozpalano za pomocą iskry i mieszka. Przy ścianach stały jakieś narzędzia z gliny i szkła, których dziwaczne kształty przypominały ryby i ptaki. Rozmaitych rozmiarów naczynia, starannie zamknięte pokrywami, na których widniały napisy, kreślone nieznanemi charakterami, stały na umieszczonych dokoła izby podstawach, opasując tę czarnoksięską pracownię, nakształt pasów tajemniczych, któremi owijano mumie. Nad tem wszystkiem wisiały na złotych łańcuchach, przytwierdzonych do takichże haków, zioła suche i świeże, zbierane w porze zaleconej przez magów, to jest na początku kanikuły gdyż wtedy czarodzieje nie są dostępni dla blasku słońca i księżyca. Wisiały też prze-