Strona:PL Dumas - Neron.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Ocalone kobiety płynęły do brzegu. Tymczasem Anicetus, sądząc, że wypełnił zlecenie, zmierzał ku Bauli, gdzie oczekiwał nań cezar. Niebo wciąż było czyste i morze spokojne; ale tak wielka była odległość do brzegu od miejsca, w którem Agrypina z Akteą rzuciły się do wody, że chociaż już płynęły więcej niż pół godziny, jeszcze się znajdowały o pół mili od lądu. W dodatku Agrypina, wyskakując ze statku, zraniła się w ramię i teraz czuła, że jej drętwieje prawa ręka i staje się bezwładną. Rychle też spostrzegła Aktea, że jej towarzyszka płynie z coraz większą trudnością; przesunęła się więc na drugą stronę i wsparłszy rękę Agryrpiny na swej szyi, utrzymywała ją w ten sposób na powierzchni wody, chociaż matka cezara błagała ją, aby o sobie tylko myślała, a jej pozwoliła zginąć.
Tymczasem Neron wrócił do pałacu Bauli i zasiadając znów przy stole biesiadnym, przywołał nowe tancerki i nowych kuglarzy. Orgja rozpoczęła się w najlepsze. Po chwili cezar ujął lirę i zaczął deklamować rapsod Homera o oblężeniu Troi. Wzdrygał się jednak raz po raz, czuł, że krew mu w żyłach lodowacieje i pot zimny występuje mu na czoło. Zdawało mu się bowiem, że powiew śmiertelny unosi się wśród rozkosznej atmosfery biesiady i owiewa całą jego postać. Naraz do komnaty wsunął się niewolnik i szepnął mu słów kilka do ucha. Neron pobladł, rzucił lirę, zerwał z głowy wieniec i wybiegł z komnaty, nie rzekłszy słowa. Ale wszyscy domyślili się odrazu, że musiało się zdarzyć coś strasznego. Rychło też biesiadna komnata opustoszała, goście co do jednego opuścili ją, ogarnięci trwogą i przeczuciem grozy.
Neron udał się do swej komnaty i kazał przy-