Strona:PL Dumas - Neron.djvu/116

Ta strona została przepisana.

wołać Anicetusa. Ten, skoro tylko wrócił do portu, zdał zaraz sprawę, w jaki sposób wykonał zlecenie, a cezar, ufając jego wierności, nie wątpił, iż mówi prawdę. Zdumiał się przeto powiernik, gdy Neron rzucił się do niego z wściekłością, wołając:
— Powiedziałeś mi, że nie żyje, a oto w tej chwili przybywa od niej posłaniec... Co to zna*czy?!
— Musi więc chyba przybywać z piekieł — odparł, nie wierząc uszom Anicetus. — Na własne oczy widziałem, jak statek strzaskany tonął, słyszałem głos, wołający: — Jestem Agrypina, matka cezara, ratujcie! — Widziałem, że wiosła zmiażdżyły głowę tej, co tak niebacznie wzywała ratunku!....
— Źleś widział, to Acerronja zginęła, a moja matka ocalała...
— Kto to powiedział?
— Wyzwoleniec Agerinus.
— Czy go widziałeś, panie?
— Jeszcze nie.
— Co rozkazuje uczynić boski cezar?
— Mogęż na ciebie rachować?
— Życie moje należy do cezara.
— Udaj się do komnaty przyległej, a gdy zawołam o ratunek, wpadnij żywo, przytrzymaj Agerinusa i świadcz, żeś widział, jak miecz swój na mnie podnosił.
— Słowa twoje są prawem — rzekł Anicetus, zginając się kornie, poczem udał się do przyległej komnaty.
Neron, zostawszy sam, wziął zwierciadło, a widząc twarz zmienioną, pokrył bladość jej różem; poprawiwszy potem pukle włosów na głowie i fał*dy togi, jakby miał wystąpić na scenie teatru, po-