Strona:PL Dumas - Neron.djvu/130

Ta strona została przepisana.

Z nadejściem dnia, w zatoce i na wybrzeżu rozpoczęło się zwykłe życie; każdy wziął się do swoich zajęć codziennych, nie przewidując, jak straszne wypadki zaszły podczas nocy. Naraz rozeszła się wieść o śmierci Agrypiny, wzbudzając silny niepokój wśród ludności. Mówiono głośno o niebezpieczeństwach, jakich cezar uniknął i dziękując bogom za jego ocalenie, gromadzono się około stosu, który wyzwoleniec Munster, z pomocą kilku niewolników, układał przy drodze Mizeńskiej, w pobliżu willi Juljusza Cezara.
Wrzawa ta, zgiełk i zamieszanie nie dochodziły schronienia, do którego Paweł zaprowadził Akteę. Był to mały, ustronny domek na wysokości przylądka od strony Nizydy, zamieszkały przez rodzinę rybaka. Chociaż Paweł zdawał się obcym w tej rodzinie, posiadał nad nią widoczną władzę; ale posłuszeństwo to nie było bynajmniej niewolnicze, lecz pełne miłości i uszanowania: była to władza ojca nad dziećmi, patrjarchy nad służebnikami, apostoła nad uczniami.
Wyczerpana niezwykłemi przygodami, Aktea potrzebowała wypoczynku; uległa tedy naleganiom zesłanego przez los opiekuna i zasnęła. Ten zaś siadł przy niej, jak ojciec u łożnicy dziecięcia, i z okiem w niebo wlepionem, zatopił się w głębokich rozmyślaniach; gdy otworzyła oczy, ujrzała go przy sobie i chociaż z chwilą przebudzenia wszystkie bolesne wspomnienia nią owładnęły, uśmiechnęła się smutnie i szepnęła, wyciągając doń rękę:
— Czuwasz, mój ojcze?
Starzec, obrzuciwszy ją wzrokiem badawczym, zapytał:
— Ty cierpisz?