Strona:PL Dumas - Neron.djvu/132

Ta strona została przepisana.

powiedział tym samym językiem słów kilkoro, wyrażających łagodnie jakieś polecenie.
Sylas niezwłocznie przymocował do nóg sandały, ścisnął mocniej powróz, opasujący mu biodra, wziął kij podróżny, ukląkł przed Pawłem, który go pobłogosławił i wyszedł.
Aktea przypatrywała się Pawłowi ze zdziwieniem. Kto był ten człowiek, wydający rozkazy tak stanowczym i tak łagodnym zarazem głosem, którego słuchano, jak władcy i szanowano, jak ojca. Przez czas krótki pobytu swego w pałacach Nerona, poznała uległość we wszystkich postaciach, ale uległość bojaźliwą i niewolniczą, a nie tę ochoczą, skwapliwą, niemal radosną. Czy zatem dwóch jest na świecie cezarów i czy ten, który się ukrywa przed światem, bez skarbów i niewolników, potężniejszym jest od tamtego, co posiada wszystkie bogactwa świata i rozkazuje miljonom ludzi?
Przejęta temi myślami, Aktea złożyła ręce na piersiach i zapytała nieśmiało tajemniczego starca:
— O panie, kto jesteś, że ci wszyscy kornie ulegają, a jednak bez najmniejszej obawy?
— Jużem ci powiedział, moja córko: nazywam się Paweł, a jestem apostołem.
— Lecz co to znaczy apostoł? Czy to mówca, jak Demostenes? czy filozof, jak Seneka? U nas wymowę przedstawiają przez wizerunek człowieka, któremu z ust wychodzą złote łańcuchy. Czyli więc krępujesz ludzi swem słowem?
— Słowa moje rozwiązują, a nie krępują — odpowiedział Paweł z uśmiechem.
— Nie rozumiem cię, chociaż władasz moim macierzystym językiem, jak gdybyś był Grekiem.