Strona:PL Dumas - Neron.djvu/139

Ta strona została przepisana.

— Dziś święto Paschy, a zwyczaj chce, iżbyś uwolnił jednego winowajcę. Owóż daj na śmierć tego, a uwolnij nam Barabasza.
I byłem w tej tłuszczy, i krzyczałem całą siłą mej nienawiści:
— Daj na śmierć tego, a uwolnij nam Barabasza!
Piłat przemówił znowu do zgrai, domagając się życia Jezusa; ale zgraja odpowiedziała:
— Ukrzyżuj Go! ukrzyżuj!
I byłem jednym z głosów tej zgrai i krzyczałem, ile mi sił stało:
— Ukrzyżuj Go! ukrzyżuj!
Wreszcie Piłat rozkazał wypuścić Barrabasza, a Jezusa na śmierć krzyżową skazał.
Niestety! niestety! — mówił starzec, padając twarzą na ziemię — niestety! O Panie, przebacz mi... Poszedłem za Tobą na Kalwarję i widziałem, jak Ci ćwiekami przebito ręce i nogi. Widziałem cios włóczni w Twym boku i jak goryczą żółci gasiłeś pragnienie. Widziałem, jak niebo powlekło się ciemnością i jak się słońce zaćmiło i jak zasłona świątyni rozdarła się w połowie. Słyszałem głos Twój, Panie, wołający:
— Ojcze! Ojcze! składam duszę moją w Twe ręce...
Uczułem, jak na ten głos zatrzęsła się ziemia w posadach!... Albo raczej nic nie widziałem, nie słyszałem, nie czułem, gdyż, o Panie, byłem ślepy, głuchy, odrętwiały... O Panie, Panie, przebacz mi — moja wina, moja wina, bardzo ciężka moja wina!
I starzec pozostał czas niejaki leżąc czołem w prochu, modląc się cicho i jęcząc, gdy tymczasem Aktea przypatrywała się ze zdumieniem tej