Strona:PL Dumas - Neron.djvu/153

Ta strona została przepisana.

władnej odrętwiałości. Pod tę bowiem drgającą nad ziemią powierzchowną i zewnętrzną cywilizację, wkradł się pierwiastek nowy, podziemny, niewidoczny, niosący ze sobą zniszczenie i odrodzenie, śmierć i życie, ciemności i światło. Jakoż codziennie pod tym światem pogańskim, nad nim, dokoła niego, spełniały się wypadki, których on nie pojmował w swem zaślepieniu, a które poeci ogłaszali za cuda. Były to głosy podziemne i dziwne, które przypisywano bóstwom piekieł; nagłe znikania mężczyzn, kobiet, całych rodzin; ukazywania się ludzi, których miano za umarłych, a którzy wracali z królestwa cieniów grożąc i przepowiadając. Ów bowiem ogień podziemny wprawiał, w stan wrzenia, jakby ołów i złoto, wszystkie złe dobre namiętności; lecz złoto wsiąkało, a ołów zostawał na powierzchni. Katakumby stały się tem tajemniczem naczyniem zlewu, do którego kropla po kropli zgromadzał się skarb przyszłości.
Były to, jak wiadomo, rozlegle opuszczone kopalnie; cały Rzym, ze swemi domami, pałacami, teatrami, łaźniami, cyrkami, wodociągami, wyrósł z ich kamieni; z tych wnętrzności narodził się gród Romulusa i Scypiona. Lecz od czasów Oktawjusza, to jest od dnia, w którym marmur zastąpił kamień, echa tych przestronnych galeryj już nie powtarzały kroków pracujących robotników. Głaz miejscowy stał się zbyt pospolitym, cezarowie zażądali porfiru od Babilonu, granitu od Teb, miedzi od Koryntu. Zostały więc opuszczone, wyludnione, zapomniane podziemne Rzymu jaskinie, gdy zwolna i tajemniczo zaludnił je znowu rodzący się chrześcijanizm. Zrazu były kościołem, potem schronieniem, nakoniec miastem.
Gdy Paweł z Akteą zeszli do nich, były jeszcze wtenczas tylko schronieniem: wszystko, co było