Rozwarły się wielkie drzwi pod podium i potężny byk z Korduby, podrażniony przez niewolników, wpadł rycząc na arenę, przebiegł kilka kroków, a oślepiony blaskiem i ogłuszony okrzykami tłumów, stanął, usiłując zrozumieć, co się z nim dzieje. Spostrzegłszy Sylasa, zmierzył go krwawym wzrokiem, pochylił olbrzymi łeb i zaczął przedniemi nogami miotać piasek pod brzuch, rył nogami ziemię, buchając z nozdrzy parą. Rzucono mu wtenczas pod nogi wór słomą wypchany, mający podobieństwo postaci ludzkiej. Zwierz skoczył do niego, aby stratować kopytami mniemanego wroga. Gdy był tem zajęty, Sylas cisnął włócznię, która utkwiła głęboko w łopatce olbrzyma. Wstrząsnął się byk, zaryczał z bólu i ze łbem spuszczonym, znacząc za sobą na piasku ślad krwi, zwrócił się ku nowemu napastnikowi. Ten, pozwoliwszy mu się zbliżyć, uskoczył nagle w bok, a gdy byk w rozpędzie go mijał, Arab drugi dziryt utopił mu w boku. Zwierz stanął, nogi się pod nim zachwiały, lecz po chwili odzyskał siły i natarł na jeźdźca, który szybko zaczął uchodzić.
Rozpoczęła się gonitwa dokoła amfiteatru. Zwierz widocznie słabł, biegł coraz wolniej, wreszcie padł na przednie kolana. Po chwili zerwał się, rycząc straszliwie i snać odstąpiwszy zamiaru dopędzenia Sylasa. rozglądał się dokoła, szukając nowej ofiary, na której mógłby wywrzeć swą wściekłość. Spostrzegł Akteę. Rzucił się ku niej. Koryntjanka krzyknęła trwożnie. Czuwał jednak nad nią Sylas. Puścił się za bykiem, dognał go w kilku susach, z konia na jego grzbiet przeskoczył, ująwszy lewą ręką róg, łeb mu na bok przekręcił, a prawą zadał cios śmiertelny, wbijając mu
Strona:PL Dumas - Neron.djvu/186
Ta strona została przepisana.