re żyć zaczęło aby zostać człowiekiem, aby mieć udział w uczuciach ziemi i rozkoszach nieba, uczyniłeś najnieszczęśliwszą istotę, która do niczego nie miała prawa, dla której zgasły wszystkie radości świata... Przykuty do mej nicości i niedołęstwa, widziałem przed sobą wszystkie ponęty życia, wszystko, co się nazywa uszczęśliwieniem, patrzałem na to wszystko, jak Tantal na owoce i wodę, których nie mógł dosięgnąć. To niedosyć. Gdybym mógł cierpieć i płakać w szatach żałoby, w milczeniu i samotności, możebym ci jeszcze przebaczył; ale jak możni tego świata, musiałem przywdziewać purpurę, uśmiechać się, jak szczęśliwi, żyć między ludźmi, jak ci, co żyją prawdziwie, ja, biedny cień, biedna mara, biedne widziadło!
— Czegóż więc chciałeś? — rzekł Neron lękliwie. — Dzieliłem z tobą moje bogactwa, moje rozkosze, moją potęgę; byłeś uczestnikiem wszystkich moich triumfów, jak ja sam, miałeś pochlebców i dworzan? A gdym już nie wiedział, co ci dać jeszcze, obdarzyłem cię mojem imieniem...
— Właśnie za to cię nienawidzę, Neronie! Gdybyś kazał mię otruć, jak Brytannika, zamordować, jak Agrypinę, otworzyć żyły, jak Senece, — mógłbym ci przebaczyć teraz, gdy śmierć nad tobą wisi... Ale nie uważałeś mię ani za mężczyznę, ani za kobietę; obchodziłeś się ze mną, jak z cackiem, z którem można uczynić wszystko, co się podoba; jak z marmurowym posągiem, ślepym, niemym, bez serca i czucia. Te łaski, o których prawisz mi teraz, były to tylko ozłocone upokorzenia; im większą okrywałeś mię sromotą, im wyżej wynosiłeś mię nad innych, tem snadniej każdy zmierzyć mógł moją hańbę. I to jeszcze
Strona:PL Dumas - Neron.djvu/216
Ta strona została przepisana.