Strona:PL Dumas - Neron.djvu/33

Ta strona została przepisana.

sica i zatrzymała się, wspinając na tylnych łapach, rozglądając się i szukając czegoś. Lucjusz gwizdnął przenikliwie. Zwierzę rzuciło się, przesadzając krzewy mirtu i różowego lauru i skierowało się ku niemu z oznakami radości. Nagle Rzymianin uczuł na swem ręku cały ciężar młodej Koryntjanki; omdlała z przestrachu.
Gdy Aktea powróciła do przytomności, znalazła się w objęciach Lucjusza, a tygrysica, leżąc u nóg jego, wspierała pieszczotliwie na kolanach pana straszną swą głowę, której ślepia płonęły, jak rozżarzone węgle. Na ten widok młoda dziewica ukryła twarz na piersi młodzieńca; z przestrachu, czy też ze wstydu, sięgnęła ręką ku swej rozwiązanej przepasce, która o kilka kroków leżała na ziemi. Lucjusz spostrzegł ten ruchu i odpinając opasujący szyję tygrysicy naszyjnik z czystego złota, przy którym wisiało jeszcze ogniwo zerwanego łańcucha, przepasał nim gibką kibić Aktei. Podjąwszy potem przepaskę ze wstążki, którą rozwiązał ukradkiem, utwierdził jeden jej koniec u szyi zwierza, a drugi wplótł między drżące palce dziewczyny. Następnie milcząc udali się ku miastu. Aktea jedną ręką wspierała się na ramieniu Lucjusza, a drugą prowadziła uległą tygrysicę, która przed chwilą takiej trwogi ją nabawiła.
U wnijścia do miasta, spotkali nubijskiego niewolnika, któremu poruczoną była straż nad Febe. Biegł on za nią przez pola i zgubił z oczu w chwili, gdy zwierzę, wpadłszy na ślad swego pana, biegło ku cytadeli. Postrzegłszy Lucjusza, ukląkł i spuścił głowę, oczekując kary, na którą przez swój niedozór zasłużył; ale Lucjusz zbyt był szczęśliwy w tej chwili, by się mógł okazać