we natężenie muskułów. Po minucie bezskutecznych zabiegów, obaj odskoczyli wtył, wstrząsając głowami zlanemi potem i oddychając ciężko, jak dwaj wybijający się na powierzchnię wody nurkowie.
Krótka była ta chwila przerwy; zapaśnicy rzucili się znowu na siebie, a tym razem spletli się rękami w połowie ciała; lecz czy to z braku doświadczenia w tego rodzaju zapasach, czy też z ufności w swe siły, Sybaryta dał nad sobą przewagę przeciwnikowi, dozwalając mu ująć się pod ręce; atleta dźwignął go wnet z ziemi i uniósł w powietrze. Tracąc jednak równowagę pod naciskiem ciężaru, zmuszony był, chwiejąc się uczynić trzy kroki wtył. Sybaryta zdołał wtedy dotknąć ziemi nogami, a wytężając wszystkie swe siły, zachwiał atletę i obalił pod siebie; lecz zanim spostrzeżono, już atleta podniósł się z błyskawiczną szybkością, Sybaryta zaś powstał ostatni.
Nie było ani zwycięzcy ani zwyciężonego; dwaj więc przeciwnicy rozpoczęli walkę z nową zapalczywością wśród głębokiego milczenia. Zdawał się, że trzydzieści tysięcy widzów przemieniło się w posągi; wszyscy siedzieli nieruchomie, z zapartym oddechem w piersiach. Czasem tylko, gdy los dawał przewagę jednemu z zapaśników, rozlegał się głuchy szmer. Nakoniec po raz drugi walcząc stracili równowagę i legli na placu; ale tym razem pozostał na wierzchu atleta. Słabą to jednak dałoby mu przewagę, gdyby z siłą swą nie połączy był wszystkich tajników swej sztuki. Za ich to pomocą utrzymał Sybarytę w położeniu, z którego sam tak się rychło podźwignął. Jak wąż, który dusi i miażdży swą ofiarę wprzód, nim ją pożre, wplótł swe nogi i ręce między członki przeciwnik i zdołał powstrzymać wszystkie ich poruszenia;
Strona:PL Dumas - Neron.djvu/40
Ta strona została przepisana.