Strona:PL Dumas - Neron.djvu/51

Ta strona została przepisana.

wodników, długość dwóch włóczni; Syryjczyk, hamując z całą mocą swe arabskie bieguny, pozwolił się prześcignąć pewny, że odzyska stracony dystans; nakoniec, Lucjusz, spokojny i cichy jak bóg, którego się zdał posągiem, przypatrywał się jakby obcym dla siebie wypadkom, tak dalece twarz jego była spokojna i uśmiechnięta, a postwa i ruchy zastosowane najściślej do prawideł wytworności mimicznej.
W czwartem okrążeniu przypadek odwrócił powszechną uwagę od trzech zapaśników i skierował ją wyłącznie na Lucjusza. Bicz jego, wyrobiony ze skóry nosorożca nabijanej złotem, wyśliznął mu się z ręki i upadł; Rzymianin spokojnie zatrzymał czwórkę, skoczył z wozu, podjął bat, który aż dotąd był niepotrzebnem narzędziem, a wracając na wóz, ujrzał się przynajmniej o trzydzieści kroków poza przeciwnikami. Jakkolwiek przerwa ta była krótka, jednak zdawało się, że to cios śmiertelny dla nadziei stronnictwa zielonego, ale obawa znikła szybko, gdy Lucjusz nachyliwszy się ku koniom, bez użycia bicza, gwizdnął tylko w szczególny sposób, a rumaki zerwały się, jakby miały skrzydła Pegaza i przed ukończeniem czwartego okrążenia, Lucjusz, wśród oklasków i krzyków, odzyskał stracony dystans.
W piatem okrążeniu, Ateńczyk nie władał już swemi końmi, które unosiły wóz z szybkością huraganu; daleko od siebie zostawił wszystkich współzawodników; ale ta mniemana przewaga nie omyliła nikogo, ani nawet jego samego. Jakoż obracał się co chwila z niepokojem i usiłując położenie swoje wykorzystać, zamiast hamować już utrudzone konie, podżegał je jeszcze potrójnym biczem, zachęcając każdego po imieniu: spodziewał się bowiem, że zanim się całkowicie wyczer-