Strona:PL Dumas - Neron.djvu/52

Ta strona została przepisana.

pią ich siły, tak wielką potrafi ubiedz przestrzeń, że już go nie zdołają opóźnieni współzawodnicy prześcignąć. Tak zresztą pojmował brak swojej władzy nad zaprzęgiem, że chociażby mógł zbliżyć się do krawędzi i przez to zająć korzystniejsze stanowisko, nie usiłował tego uczynić z obawy, aby nie roztrzaskać wozu o parkan i pozostał w miejscu, które mu los na początku naznaczył.
Zostały jeszcze tylko dwa okrążenia i widać było z poruszeń widzów i zapaśników, że się już ma ku końcowi. Stronnictwo niebieskich, zwolennicy Ateńczyka, okazywali żywe niezadowolenie z jego chwilowego zwycięstwa i krzyczeli nań, aby hamował konie; lecz rumaki biorąc wrzawę za podżeganie, wzmagały jeszcze szybkość i zlane potem, ujawniały zupełne już prawie wyczerpanie sił.
W tej chwili Syryjczyk rozpuścił lejce swoich biegunów, które też szybko wysunęły się naprzód. Tesalijczyka zadziwiła ich chyżość, lecz przemówiwszy pieszczotliwie do swych wiernych towarzyszy, puścił się sam także jakby uniesiony wichrem. Co do Lucjusza, ten poprzestał na gwiźnięciu, którem już pierwej zachęcał swe rumaki, a chociaż te jeszcze nie wytężyły wszystkich swoich sił, łatwo utrzymał swe stanowisko.
Tymczasem Ateńczyk spostrzegł nadbiegających jak burza z dwóch stron swoich współzawodników i natychmiast zrozumiał, że będzie zgubiony, jeżeli zostawi między krawędzią a sobą przestrzeń jednego wozu. przytarł więc w czas jeszcze do muru, aby przeszkodzić zajęciu tego stanowiska Syrryjczykowi. Wówczas ten zwrócił swe konie na prawo, usiłując przejść między Ateńczykiem i Tesalijczykiem, ale przestrzeń by-