i głosu, wiedziała bowiem, że to jej własne przygody opiewał kochanek.
W samej rzeczy, jak Jazon, Lucjusz dwie już zdobył nagrody, a początek powodzenia wskazywał, że równie jak Jazon, zdobędzie trzecią; lecz dla malowania zwycięstwa nie tej potrzeba liry, na której opiewał miłość. Odtąd więc, jak Jazon, spotkawszy Medeę w świątyni Hekaty, otrzymał od swej pięknej kochanki pomoc jej czarodziejskiej sztuki i trzy talizmany, mające go wesprzeć w pokonaniu straszliwych przeszkód, niedopuszczających zdobycia runa, Lucjusz wziął lirę lidyjską, o dźwiękach poważnych, i przenikliwych i na niej opiewał jego zwycięstwo. Aktea, wzdrygnęła się całem ciałem, nie mogąc bowiem w myśli oddzielić Jazona od Lucjusza: idzie za bohaterem, namaszczonym sokami czarodziejskiemi, które go bronią od ran, do pierwszej zagrody, gdzie występują przeciw niemu dwa byki kolosalnych rozmiarów, mające nogi i rogi miedziane, a ogniem zionące paszcze. Lecz ledwie dotknął ich czarodziejskim biczem, one spokojnie pozwalają się zaprząc do djamentowego pługa i bohaterski rolnik orze cztery morgi poświęcone Marsowi. Stamtąd idzie do drugiej zagrody, gdzie mu Aktea zawsze towarzyszy. Zaledwie wszedł do niej, gdy olbrzymi wąż wznosi swą głowę nad las drzew oliwnych i różowego lauru, który mu służy za schronienie i sycząc, zbliża się ku bohaterowi. Straszliwa rozpoczyna się walka. Ale Jazon nie może być ranionym — wąż kruszy swe zęby w bezskutecznych ukąszeniach, wysila się napróżno ściskaniem go swemi kręgami, gdy przeciwnie, każdy cios miecza Jazona głębokie zadaje mu rany. Rychło potwór się cofa, a Jazon naciera; płaz wsuwa
Strona:PL Dumas - Neron.djvu/59
Ta strona została przepisana.