Strona:PL Dumas - Neron.djvu/77

Ta strona została przepisana.

gle wszystkiemu. Weszła tedy do owej wątłej łodzi i jak Wenus, otoczona swym morskim orszakiem, popłynęła ku środkowi wodnej przestrzeni.
Rozkoszna muzyka, którą niedawno podziwiała, rozległa się na nowo; śpiewy Najad połączyły się z jej brzmieniem. Śpiewały one baśń o Hylasie, czerpiącym wodę na brzegach Troady, i jak Nimfa rzeki Askanios, co wabiła tego ulubieńca Herkulesa poruszeniami i głosem, tak niewolnice wyciągały ręce ku Aktei, zapraszając ją do swego grona. Zwyczajne były młodej Greczynce igraszki wodne; tysiące razy, z towarzyszkami wpław przebywała odnogę Koryncką; rzuciła się więc bez obawy w to morze ciepłe i wonne, gdzie ją niewolnice przyjęły, jak swą królowę.
Wszystkie one były piękne i kształtne i starannie dobrane. Niektóre przywieziono z Kaukazu, inne były z Galji, z Indji, z Hiszpanji; a jednak wśród całej tej gromady, wybranej dla miłości i rozkoszy, Aktea zdawała się boginią.
Po pewnym czasie, gdy się, jak Syrena, prześliznęla po powierzchni wody, gdy się zanurzyła w niej, jak Najada i wypluskała w tem udanem jeziorze, zauważyła, że brakło Sabiny w jej orszaku wodnym, a szukając jej wzrokiem, ujrzała niewolnicę, siedzącą z głową okrytą połą płaszcza. Poufała i wesoła, jak dziecię, Aktea zawołała ją do siebie. Sabina odrzuciła płaszcz, jakby z wysiłkiem. Wszystkie inne niewolnice, z dziwnym i niepojętym dla Aktei śmiechem, głosem płochym i żartobliwym, wołały, aby do nich przybyła. Przez chwilę zdawało się, że Sabina usłucha wezwania. Coś dziwnego działo się w jej duszy: oczy gorzały, twarz płonęła. A jednak