znała człowieka, którego kocha, a niewolnica swojego pana.
— Cóż usłyszę? — szepnęła Aktea.
Nieznajoma w ten sposób rozpoczęła opowieść:
— Lucjusz urodził się zdala od tronu; zbliżył się do niego przez powinowactwo, a zasiadł na nim przez zbrodnię.
— Nie on ją popełnił! — zawołała Aktea.
— On z niej korzystał — odparła zimno nieznajoma. — Zresztą burza, która obaliła drzewo, uszanowała latarośl. Ale syn rychło poszedł za ojcem: Brytannikus legł przy Klaudjuszu, a tym razem mordercą był sam Neron.
— Któż to śmie utrzymywać? — zawołała Aktea — któż może go o tak okropną zbrodnię oskarżać?!
— Ty wątpisz, dziewczyno? — mówiła dalej nieznajoma, nie zmieniając zimnego i surowego tonu. — Jeśli chcesz wiedzieć, jak się ta zbrodnia spełniła, ja ci opowiem.
Dnia pewnego, w izbie stykającej się z tą, w której przebywał dwór Agrypiny, Neron bawił się z młodzieniaszkami, między którymi był Brytannikus; rozkazał mu on udać się do sali biesiadnej i śpiewać wiersze, mniemając, że zatrwoży dziecię i wystawi je na pośmiewisko swych dworzan. Brytannikus był posłuszny: wszedł w białej szacie do triclinium, gdzie się odbywała wyuzdana biesiada, stanął blady i smutny między biesiadnikowi i głosem wzruszonym, ze łzawą źrenicą, zaśpiewał wiersze, które Enniusz, nasz stały poeta, kładzie w usta Astyanaksa:
„O mój ojcze! o domu Prjama! wspaniały pałacu! świątyni kolumno o kapitelach, jaśniejących
Strona:PL Dumas - Neron.djvu/83
Ta strona została przepisana.