Strona:PL Dumas - Neron.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— Od dnia tego — mówiła dalej niewiasta, która snać dobrze znała wszystkie tajemnice dworu cezara — od dnia tego Neron, ów szlachetny syn Aenobardów, stał się godnym potomkiem tego plemienia o brodzie miedzianej, o obliczu z żelaza i sercu z ołowiu; od dnia tego, opuścił Oktawję, której winien był tron, wygnał ją do Kampanji, gdzie ją kazał mieć na oku, i otoczywszy się woźnicami, histrjonami i nierządnicami, zaczął wieść to życie sromotne, które od dwóch lat Rzym trwogą i zgrozą przejmuje.
Twój bowiem kochanek, dziewczyno, twój piękny, olimpijski zwycięzca, ten, którego świat zowie cezarem, którego dworzanie czczą, jak boga, — gdy noc nadchodzi, opuszcza swój pałac, przebrany za niewolnika i z głową przykrytą czapką wyzwoleńca, dąży do mostu Milwjusza, lub do jakiejś szynkowni Saburranu. Tam otoczony sprośną gawiedzią, przy dźwięku cymbałów kapłana Cybeli albo fletu ladacznicy, przebiega ulice miasta, znieważając kobiety, bijąc przechodzących, rabując domy i dopiero o świcie wraca do Złotego Pałacu, często z obliczem pokrytem znakami kija lub pięści.
— To niepodobna! — zawołała Aktea — ty go spotwarzasz...
— Mylisz się, dziewczyno, mówię zaledwie część prawdy.
— Lecz czy nie lękasz się kary za wyjawianie podobnych tajemnic?
— Być może, że narażam się na zemstę, a zresztą jestem na to przygotowana.
— Jakto... narażasz się świadomie, dobrowolnie?
— Bo ja tylko jedna nie mogę od niej się usunąć...