Strona:PL Dumas - Neron.djvu/92

Ta strona została przepisana.

wstrząśnięta do głębi. Zawsze wprawdzie przedstawiano jej chrześcijan, jako sektę występną i bezbożną, kalającą się w wyuzdanej rozpuście i najohydniejszych zbrodniach, w tej chwili jednak obudziło się w jej sercu współczucie, jakie nawet najwięksi przestępcy, skazani na okropną śmierć, w litościwych sercach zwykli obudzać. Pospieszała więc, aby jak najprędzej opuścić po*nury las, a stanąwszy u jego kresu, ujrzała pałac oświetlony wspaniale i usłyszała słodkie dźwięki muzyki. Światło i harmonijne brzmienia orzeźwiły ją, pewniejszym przeto krokiem, weszła do przysionka.
Tu stanęła na chwilę olśniona niemal oślepiającym przepychem. Nigdy nie marzyła o podobnych wspaniałościach. Przysionek, jaśniejący bronzami, kością słoniową i złotem, był tak rozległy, że go otaczał potrójny rząd kolumn, tworząc portyki o tysiącach kroków długości i tak zarazem wysoki, że pośrodku stał posąg, mierzący sto dwadzieścia stóp, dzieło Zenodosa, przedstawiającego cezara jako boga. Aktea ze drżeniem przeszła około tego posągu. Jakże potężna i straszna musiała być władza tego człowieka, który kazał rzeźbić swe wizerunki trzykroć wynioślejsze niż Jowisza Olimpijskiego; który dla swych przechadzek miał ogrody podobne do lasów, a dla rozrywki tysiące więźniów, rzucanych na łup lwów i tygrysów?
Z uczuciem głębokiej trwogi a nawet przerażenia, Aktea weszła na schody, wiodące do komnat Lucjusza; obawa jej, w miarę zbliżania się do celu, tak wzrosła, że gdy spostrzegła, iż Sporus wydobywa klucz, aby drzwi ostatnie otworzyć, musiała przystanąć, jedną ręką wsparła się na jego ramieniu, a drugą usiłowała przytłumić gwałtowne