— Ci ludzie mówią, że chcą żyć i umrzeć ze mną, gdyż ja jestem ich wodzem.
— Bardzo przepraszam, odpowiedział Andre prostując się, i podnosząc rękę do czoła, salutował po żołniersku. Nie miałem honoru znać jego. Dla takich panów zawsze jestem z należytym szacunkiem.
— No, dobrze, rzekł Żakomo ze szlachetną dumą, któraby nie ubliżyła samemu nawet królowi; teraz kiedyś mię poznał, wróć do swojego półkownika i powiedz mu, że w całéj Żakoma bandzie która umiera z głodu, nié ma ani jednego człowieka, któryby chciał okupić sobie życie, życiem swojego dowodzcy.
— Nie dziwię się temu bynajmniéj, odpowiedział Andre pokręcając swoje wąsy, to dowodzi, że wszędzie są dobrzy.... wszędzie dobrzy ludzie: i nic więcéj.
— Teraz, rzekł Żakomo patrząc niespokojném okiem na otaczających bandy-
Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/105
Ta strona została przepisana.