Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/151

Ta strona została przepisana.

— »Otoż takie ona miała imie po chrzcie; znalazłem pannę Marją leżącą na łóżku i kilka osób ją pilnujących. Nie mogę panu opisać jak pięknie wydawała się, jéj twarz wybladła, jéj oczy przymknięte, jéj ręce na krzyż na piersiach złożone i wyglądała jak Najświętsza Panna, któréj imie nosiła, a do tego była jeszcze przy nadziei.
— Ah! zawołałem, dlatego to zapewne rzuciła się do wody.
— »Otoż to, pan jak raz tak mówisz teraz, jak mój pan, kiedy mu doktor oznajmił o tém; my tego pierwéj nie widzieliśmy. Doktor za pomocą niewielkiego flakonika orzeźwił ją; oh! pamiętam ja ten flakonik. Wyobraź pan tylko sobie, doktor postawił go na komodzie, ja panie mój widząc, że to ją ożywiło, pomyślałem sobie, musi to być szczególniejszy odor. Powinąłem się zręcznie koło komody, i kiedy nikt na mnie nie patrzał, odrywam podwójny korek, wsuwam do no-