ta nagłéj ucieczce. — Wtém znowu dał się słyszeć krzyk, ale krzyk przeklęstwa: — Wandejczyk skacząc z okna spotkał się oko w oko z generałem Dumas; chciał go swym nożem przebić, lecz ten chwycił za rękę, zwrócił przeciw jego piersi, i żeby trochę popchnął, Wandejczyk przebiłby sam siebie.
— Deklarowałem ci przewodnika Marso; oto masz, i jak się zdaje nie głupi. — Mógłbym kazać cię łotrze rozstrzelać, rzekł do wieśniaka, wolę jednak darować ci życie. Słyszałeś naszę rozmowę, lecz jéj nie powtórzysz przed tymi, którzy cię przysłali. — Obywatele! rzekł do żołnierzy, których ten ciekawy widok zgromadził, niechaj dwóch z was wezmą go pod ręce i staną na czele wojska; on będzie naszym przewodnikiem; a jeżeli zechce wąs oszukać, jeżeli najmniejszy krok zrobi do ucieczki, palnąć mu w łeb.
Kilka jeszcze rozkazów wymówił z ci-
Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/198
Ta strona została przepisana.