Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/208

Ta strona została przepisana.

zatrzymać: młody chłopiec zemdlał. Ten zbytek słabości w żołnierzu zadziwił go; pospieszył więc na pomoc, otworzył dla wolnego powietrza odzież: lecz jakież było zdumienie poznając w nim kobiétę!
Nie było chwili do stracenia: podług uchwały sejmowéj, każdy Wandejczyk wzięty z bronią w ręku, jakiejkolwiek płci czy wieku, powinien zginąć na szubienicy. Posadził więc dziewicę pod drzewem, a sam spiesznie się udał na plac bitwy. Tam wśród zabitych postrzegłszy oficera republikańskiego, którego postać była zupełnie podobną do nieznajomej, zdjął z niego cały uniform i kapelusz, i z tém powrócił do niéj. Swiéże powietrze nocy ożywiło ją rychło. — Mój ojciec! mój ojciec! były piérwsze słowa młodej Wandejki; po czém się podniosła, wsparła swe czoło na dłoni, jak gdyby chciała coś przypomnieć. Oh! to okropnie, rzekła,