rego ciemność przeraziła Marso, lecz wkrótce się pozbędzie swojego towarzysza, dziś go mają gilotynować. To mówiąc zamknął za generałem Marso drzwi, ale pierwéj prosił go jeszcze ażeby jak można ukrócił to widzenie się, które może go nabawić kłopotu.
Marso oćmiony nagłém przejściem ze światła w ciemności, błądząc z rozpostartemi rękami, usiłował wymówić imie Blanki; nic wkoło siebie nie widział, wtém nagle posłyszał krzyk: młoda Wandejka rzuciła się w jego ramiona, z początku nie poznała go: ale ich tkliwe serca nie potrzebowały oczu, i w ciemnościach umiały się poznawać.
W pierwszém uniesieniu rzucając się w jego objęcia zapomniała na wiek i płeć swoję. — przyczepiła się do niego jak tonący na morzu chwyta się skały, szlochając i konwulsyjnie go uściskając; chodziło tu bowiem o życie.
Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/252
Ta strona została przepisana.