Ta strona została przepisana.
Drzwi się otworzyły, Dozorca więzienia ukazał się. Blanka przytuliła się do Marso, ściskając go mocno; lękała się, nie mogła z nim się rozłączyć; ale czas naglił, każda chwila była drogą; odjął więc powoli jéj ręce i przyrzekając na drugi dzień wrócić niezawodnie:
— Kochaj mię zawsze, rzekł i wyszedł z ciemnicy,.
— Zawsze, do zgonu! zawołała Blanka upadając i wskazując mu zatkniętą we włosach różę, którą jéj dał na pamiątkę. Pokoje więzienia jak piekieł z chrząstem się zawarły.