Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/274

Ta strona została przepisana.

oczy w stronę orkiestry, gdzie rozmowa ściągała wszystkich uwagę.
— Dzisiaj widziałem się z naszym Diktatorem, rzekł Danton. Chciano ażebyśmy się porozumieli.
— Gdzież go widziałeś?
— U niego samego; musiałem drabolić się aż na trzecie piętro nieskazitelności.
— Cóż tam gadałeś?
— Mówiłem że wiem o nieukontentowaniu jakie ma do mnie towarzystwo, że się tego bynajmniéj nie lękam. Odpowiedział że niesłusznie tak utrzymuje, że nikt do mnie nic nie cierpi, że powinienem tylko się wytłumaczyć.
— Potrzeba się wytłumaczyć, potrzeba się wytłumaczyć, rzekł; tak należy postępować z ludźmi honoru.
Zgadzam się, z ludźmi honoru, odpowiedziałem. Tu ściął sobie usta, czoło się jego zachmurzyło, ja zaś mówiłem daléj: — prawda należy powściągać rojalistów, na-