Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/309

Ta strona została przepisana.

który jak iskra elektryczna przejął mą istotę. Ognistą chmurką spłonęły moje oczy.
Dziesięć minut trzymałem ją w moich ramionach prawie nawpół żywą i szlochającą.
Poczém zaczęła powoli wracać do siebie. Widziałem z pod maski jéj obłąkane oczy, jéj lica białe jak chusta. Ąh! zdaje się że ją widzę jeszcze.
Ochłonąwszy gdy przypomniała co się między nami stało, padła na kolana. Jeżeli masz iskierkę litości, rzekła szlochając, iskierkę litości i zapomnij o mnie, niechciéj, nie staraj się poznać mię bliżéj, pozwól niech się oddalę, zapomnij o wszystkiém, zapomnij, niech jedna pamiętam, niech jedna cierpię za nas oboje!...
To mówiąc jak błyskawica myśli spiesznie się podniosła, pobiegła ku drzwiom, otworzyła — i zwracając się raz jeszcze: nie idź za mną, rzekła, zostań, na miłość Boga zostań!