boską istotę!... Jéj gorejąca dusza uleciała; ciało niszczone namiętnościami, upadło pod ciężarem zazdrości i wyrzutów sumienia. Ona była tam, ta nieznajoma za życia i po śmierci kobiéta! nieznajoma!... a jednak życie odtąd tak mi będzie oziębłe, jak jéj umarłe; nieznajoma!... a jednak odtąd serce moje tak będzie zimne i martwe, jak jéj zamknięte w grobie. Oh! ty nie doznawałeś nigdy nic podobnego! ty nie słyszałeś pewno nigdy niepodobnego! Teraz, ah! niema już dla mnie nadziei, już jéj nigdy nie zobaczę. Napróżnobym odwalił grobowiec ażeby widzieć jéj lica, podobnych rysów nie ujrzę. — Tak, Alexandrze, kocham ją, kocham jak szalony, poświęciłbym moje życie, palnąłbym natychmiast w łeb sobie, gdybym mógł z nią się złączyć, gdybym mógł wiedzieć, że tam, w wieczności, nie będzie tak nieznajomą jak mi była na tym świecie.
Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/312
Ta strona została przepisana.