Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/46

Ta strona została przepisana.

rzucił do koszyka, i piéniądze rozsypały się aż na kominek.
— Co za nieznośny Maffeo, rzekła hrabina. Także to robią się rzeczy.
— Nie rozumiem co to jest Maffeo, odpowiedział góral, i nic wiém sposobu jakim się odbywają te rzeczy. Wiém, że mi przyrzeczono cię pani za umówioną summę; wiém także, że tę summę zapłaciłem, a ztąd, że dzisiaj mam do niéj prawo.
Domawiając tych słów Cherubino zbliżył się do dywanu.
— Zostań! zawołała, albo zadzwonię na sługi, i każę cię wyprowadzić za drzwi.
Wzruszony Cherubiuo sięgnął ręką po swój puginał.
— Słuchaj Signoro, rzekł do niéj śmiało, gdyś mię słyszała tu wchodzącego, rozumiałaś zapewne, że ci się przedstawi jaki znakomity prałat, albo bogaty wojażer francuzki, i pomyślałaś — będę miała nie