Strona:PL Dumas - Pamiętniki D’Antony T1-2.djvu/78

Ta strona została przepisana.

Noc była cicha, żaden przyjaciel ani nieprzyjaciel nie naruszył spokojności pikietującego Antonio. Jak tylko dzień zaświtał kapitan kazał go zmienić. Przyszedł do obozu: znowu jak wczora kapitan wskazał najednego, mówiąc: na ciebie kolej. Bandyta nic nie odpowiadając z dwoma innymi oddalił się.
Antonio był niezmiernie znużony; przez dwa dni i dwie nocy ani na chwilę nie spoczął. Poszedł pod cień drzewa, wziął pęk chrustu zamiast poduszki pod głowę i owinął się płaszczem, i spał jak zabitynm, go nie przebudzono na obiad.
Obiad dnia tego był także jak wczora, bardzo delikatny, z saméj zwierzyny: taż regularność w podziale, taż sama obfitość wody, tenże niedostatek chleba.
Nazajutrz nie było żadnéj odmiany, i dnia następnego tenże porządek życia. Sześć dni już upłynęło i Antonio po sześciu o jednostajnéj zawsze godzinie obia-